3 maja 2017 r., w środę nad ranem klasy przyrodnicze: I f i II f wyruszyły na wycieczkę do Trójmiasta pod opieką pań: Krystyny Maćkowiak – Tucholskiej, Alicji Marcinek, Zofii Skwarek i Ewy Kluge. Puste drogi i przyjazna aura sprawiły, że w Parku w Oliwie byliśmy tuż po godzinie 8:00. Tym sposobem przez pierwsze 2 godziny tylko nasza (duża) grupa spacerowała z kartami pracy wypełniając zadania, robiąc zdjęcia, kusząc orzechami okoliczne wiewiórki, oglądając hotel dla owadów, ciesząc się każdym promieniem nieśmiało wyglądającego zza chmur słońca i kolorami kwitnących magnolii, zawilców, kaczeńców, narcyzów, żonkili, przetaczników, pierwiosnków. Mieliśmy także okazję podziwiać słynne organy w Katedrze Oliwskiej.
Po chwili trwającej około 3 godzin przejechaliśmy na Przymorze (Gdańsk). Molo, wydmy, piaszczysta plaża i nasz Bałtyk to kolejne miejsca z kartami pracy. Zgubiliśmy słońce, ale kaprysy pogody zupełnie nie wpłynęły na nasze nastroje, pasje poznawcze i chęć sprawdzenia, kto jest najbystrzejszym obserwatorem. Z zapałem szukaliśmy przedstawicieli fauny pochowanej pomiędzy ziarnami piasku, fruwającej wokół nas czy unoszącej się na morskich falach. Na szczęście flora zakotwiczona jest na stałe, należy tylko odróżnić piaskownicę (to nie miejsce zabaw maluchów) od turzycy i wypatrzeć mikołajka nadmorskiego.
Trójmiasto bez sopockiego molo? Nigdy w życiu. Klasy przyrodnicze zawsze znajdą czas na spacer, szczególnie tak charakterystyczną ulicą jak Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. Tu krzywy dom, tam występy młodocianego maga, lody, gofry i chwila wytchnienia w promieniach znów odnalezionego słońca. Pełni wrażeń dotarliśmy do Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Gdyni, które zostało naszym tymczasowym domem. Dzień zakończyliśmy grillem i tańcami.
Czwartek rozpoczął się warsztatami w gdyńskim Akwarium. Młodzież bardzo chciała poznać życie rekinów. Mieliśmy okazję nie tylko zobaczyć prezentację, ale również poobserwować żywe okazy, przyjrzeć się ich skórze, zębom i jajom posiłkując się binokularami. Po warsztatach podziwialiśmy zgromadzone żywe okazy między innymi: ryb, rozgwiazd, ukwiałów, koralowców, krążkopławów. Z Akwarium prawie teleportując się dotarliśmy do Centrum Nauki Experyment. Jeszcze kilka wycieczek i stworzymy nasz ranking placówek naukowych, w których zdobywamy wiedzę świetnie się przy tym bawiąc. Na niewielkiej przestrzeni mogliśmy przyjrzeć się różnym galeriom (np. Drzewu Życia, Niewidocznym Siłom, Akcji Człowiek, Kierunkowi Zdrowie, Wynalazkom Leonardo da Vinci) i doświadczyć eksperymentalnie różnych zjawisk.
Najbardziej oczekiwanym punktem programu tego dnia była wizyta w Jumpcity. Początkowe wątpliwości młodzieży dotyczące zorganizowanego skakania na trampolinach pod okiem trenerów szybko się rozwiały. Wyspecjalizowana kadra pokazywała nam jak prawidłowo ustawiać ciało, aby efekty były spektakularne. Niestety super zdjęcia młodzieży w nieustannym ruchu to czysta abstrakcja. Bardzo trudno uchwycić taką chwilę. Możecie wierzyć lub nie, zabawa była doskonała. Dzień miały zakończyć podchody perfekcyjnie przygotowane przez opiekunów (pp. K. Maćkowiak – Tucholska i E. Kluge były harcerkami), ale nasze plany odpłynęły w strugach ulewnego deszczu.
Ostatni dzień wycieczki rozpoczęliśmy patriotycznie. Przypomnieliśmy sobie niektóre fakty historyczne. Pojechaliśmy do Wolnego Miasta. Jak Gdańsk, to oczywiście Westerplatte. Trudno uwierzyć, że ten cichy, spokojny, zielony półwysep był miejscem heroicznej, desperackiej walki garstki żołnierzy (mało tego, ten tydzień nie tylko wpłynął na morale Polaków, nie tylko ukazał niesamowite męstwo, ale również skrywał mroczne, ludzkie tajemnice, które ujrzały światło dzienne wiele lat po wojnie). Jeśli czytający nasze sprawozdanie nie wiedzą o czym piszemy wystarczy poświęcić chwilę na przypomnienie sobie tego, co wydarzyło się 1 września 1939 r. W zadumie, skupieniu przejechaliśmy do Muzeum II Wojny Światowej (niesamowite miejsce, działające od dwóch tygodni). Nie jesteśmy ekspertami, ale na nas przyrodnikach zrobiło ogromne wrażenie. Ukazanie II wojny światowej z perspektywy różnych narodów to strzał w dziesiątkę, a próba przeniesienia nas w czasie do domu, szkoły, na ulicę, ruiny po bombardowaniu i ostrzelaniu – pozwala wyobrazić sobie z jakim ogromem zła, nieszczęść, bólu mierzyli się ludzie w tym czasie. Niesamowita lekcja historii.
Gdańsk, to również ulica Długa, zabytkowe kamienice, Fontanna Neptuna, Stary Żuraw. Ciężko jest zobaczyć to wszystko mając tak niewiele czasu. Niespodzianka w postaci Koła Widokowego pozwoliła zobaczyć to miasto z innej perspektywy, innej wysokości. Co nam pozostaje? Powrócić do Trójmiasta, odkrywać różne zakamarki niespiesznie, zatrzymać się w miejscach, które nas urzekły. Cieszymy się z tej wyprawy, która jak to zwykle bywa skończyła się zbyt szybko i już planujemy następną. Gdzie? To zdradzimy za jakiś czas ...